środa, 6 listopada 2013

Bolący mięsień piszczelowy

Tak tak, mimo starań dopadło mnie. Nie mogę nazwać tego kontuzją ale ból niestety był. Piszę w czasie przeszłym ponieważ poradziłam sobie z tym problemem ale od początku.

Jak pisałam wcześniej wagę z jaką startuję to ponad 90 kg przy wzroście 170cm z hakiem. Nie trudno sobie policzyć że jestem osobą otyłą  w I stopniu. Dlatego też od samego początku zwracałam uwagę na to aby się nie forsować. Jednym słowem nie chciałam zrobić sobie krzywdy.

Dla osób które biegają takie części biegu jak rozgrzewka i rozciąganie są oczywiste, ja musiała się wszystkiego uczyć, dowiadywać. Również "sprzęt " do biegania dla laika to zupełny kosmos. Rozpoczynając moją przygodę z bieganiem nakupiłam masę bawełnianych koszulek, spodni i skarpetek (spodenek tylko dwie pary) ;) Oczywiście wierząc w to ze właśnie bawełna będzie najlepsza do biegania. Jak się szybko okazało bardzo się myliłam. oczywiście nie namawiam do wyrzucania nowych bawełnianych dresów. W bawełnie też do się biegać (ja biegam, częściowo ją wymieniając). Myślę że najgorsza będzie bawełniana zima no ale wszystko przede mną.

Również zakup butów nie był dla mnie prosty. Na początku biegałam w skórzanych adidasach, można nazwać je minimalistycznymi ponieważ podeszwa była super cienka.
Bardzo szybko poczułam ją w moich mięśniach piszczelowych. Ból z każdym wybiegiem był dotkliwszy i  niestety uniemożliwiał mi nie tylko bieganie ale i chodzenie. Nie miałam pojęcia na początku co się dzieje, myślałam że bolą mnie kości bo ból umiejscawiał się w dziwnym miejscu (jeszcze wtedy nie miałam pojęcia o istnieniu mięśnia piszczelowego). Zaczęłam więc poszukiwania dobrych butów.
O tym można by napisać kilka postów dlatego pominę temat. Koniec końców zdecydowałam się na buty adidasa ze sporą amortyzacją.

Ale ból piszczeli nie był spowodowany tylko tym w czym biegam ale również tym jak biegam. Jak biegać? Kiedyś po prostu wyśmiałabym to pytanie, no jak? NORMALNIE.
Otóż nie jest to wcale takie oczywista. Ja na początku biegałam z pięty przetaczałam się na stopie i odbijałam z palców. Jak się okazało w moim przypadku ten rodzaj biegu nie jest dla mnie. Bolące piszczele, jakoś dziwnie wywijające się biodra. Nie potrafię tego opisać ale miałam uczucie jakby nogi chciały mi wyskoczyć ze stawów biodrowych.

I tutaj znów przyszedł mi na ratunek doktor internet, po przeczytaniu masy artykułów i wypowiedzi zaczęłam biegać ze śródstopia, podczas biegu moja pięta nie odciska się na ziemi. Jak tylko spróbowałam od razu poczułam że to jest to, biegało mi się o wiele lepiej, teraz ciężko mi biegać z pięty. Z czasem (oczywiście po odpowiednim odpoczynku) moje piszczele się uspokoiły.

Podsumowując:
1. Odpowiednie buty, przy dużej wadze dobrze amortyzowane,
2. Trzeba popróbować różnych technik biegania, jak dla mnie najlepiej biegać ze śródstopia
3. Pozwolić skórze oddychać 

PS. Nie jestem specjalistą, napisany przeze mnie artykuł popieram tylko własnymi doświadczeniami.

niedziela, 6 października 2013

Śmierć biegacza a moja pierwsza dyszka

Przyznam się szczerze że wiadomość o śmierci biegacza który wystartował w Biegnij Warszawo mocno mnie uderzyła. można powiedzieć że walnęło mną o podłogę. Dlaczego? Nie znałam mężczyzny, nie biegłam w tym biegu. Otóż wydarzenie to potrząsnęło mną pod kątem mojego pierwszego startu który planowałam zrealizować w Tarnowie.

Miała być to moja pierwsza dyszka, wszystko fajnie jednak prawda jest taka ze na dzień dzisiejszy z całą pewnością nie jestem gotowa na to aby przebiec 10 km, a już na pewno nie w Tarnowie.

Już z opisu biegu można wywnioskować że jest to bardzo wymagająca dziesiątką 4 rasy schody + podbiegi  i w tym wszystkim ja. Ta która jeszcze ani razu nie przebiegła 10 km. Dziś chłodnym okiem widzę że to jeszcze nie mój czas, jeszcze nie teraz.

Przyznaję się że nakręciłam się za bardzo na to całe bieganie na zawodach. Czytam wszystkie blogi przezywam z piszącymi ich porażki i sukcesy i nakręcam się chyba aż za bardzo. Trzeba przystopować i realnie popatrzeć na swoje możliwości. Na dzień dzisiejszy stwierdzam ze to jeszcze nie ten czas.

środa, 18 września 2013

Motywacja

Znalazłam dziś na blogu EwaiJa2013 informacje na temat wyzwania NIKE+ od wschodu do zachodu. Weszłam na profil na FB i przyznam szczerze że inicjatywa całkiem fajna. Rywalizacja z Wa-wą (która notabene sporo wygrywa) działa na mnie mocno mobilizująco dlatego już dziś wieczorem pobiegnę aby dodać swoje kilka km dla Polski.

Zachęcam wszystkich biegających, myślę że może to być świetna zabawa i możliwość poznania innych biegających w naszej okolicy.

poniżej link do profilu na Fb

https://www.facebook.com/events/723524177673429/?ref=22


środa, 4 września 2013

Przypadkowy sukces


Oj jakiego mam ostatnio niechcieja do biegania. Masakra !!!

Wczoraj wieczorem mój M chciał żebym biegała ale już tak mi było dobrze na łóżeczku że pobiegł sam. Jednak w nocy nie dawało mi to spokoju i dziś rano  o 5.30 wybiegłam. W sumie nie miałam żadnego celu, pierwsze 400 m szłam po czym odpaliłam endomondo i pobiegłam przed siebie.

Na zewnątrz było już jasno co nie zachęcało mnie do biegania, wybrałam w miarę mało zaludnioną trasę. Niestety po przebiegnięciu niecałych 2 km poczułam pilną potrzebę powrotu do domu i odwiedzenia tronu. Och masakra pomyślałam, co ja biedna zrobię z tych polach. Ścisnęłam cztery litery i potruchtałam dalej. niestety dyskomfort towarzyszył mi już do końca biegu.

W tym momencie włączyła się moja głowa mówiąc: "zawracaj, nie dasz rady dalej biec, trzeba jeszcze wrócić, zaraz zaczną boleć cie nogi i znów nie będziesz mogla biegać, o widzisz już czujesz kolkę, a nie mówiłam?'

Próbowałam jakoś zagłuszyć myśli i biegłam dalej, w drodze powrotnej myślałam tylko o tym żeby jak najszybciej być w domu.

Nie dość tego jakiś kilometr przed domem uświadomiłam sobie ze moje endomondo nic od dłuższego czasu do mnie nie mówi. Jak sie za chwilę okazało nie mówiło ale liczyło, jednak ja oczywiście musiałam je wyłączyć ( nie specjalnie ale co z tego). Nie wyprowadzilo mnie to jednak z rownowagi włączyłam nowy trening i truchtem do ukochnego domku.

Z oczywistych powodów nie miałam dziś rozciągania po biegu, ale satysfakcję niesamowitą.




dla uśmiechających się w tym momencie dodam że satysfakcję miałam z przebiegniętego dzisiaj dystansu. Udało mi się bowiem przebiec w sumie 5 km 150 m
Tadam :) bardzo się cieszę i pozdrawiam.

wtorek, 3 września 2013

30 min ciągłego biegu

Na stronach internetowych poświęconych bieganiu często można spotkać się z magiczna liczbą 30 min. O co chodzi z tym czasem?
Początkujący biegacze starają się osiągnąć 30 minut ciągłego biegu. Dlaczego 30 min a nie 40? Tego penie nikt nie wie. Czytałam że nie powinno się biegać więcej niż godzinę dziennie aby się nie wypalić (nie mam tu na myśli długich maratońskich wybiegań). być może te 30 min wzięło się stąd ze to połowa tego czasu.
Nad tym można by pewnie długo dywagować ale przecież nie o to chodzi.


Wczoraj wybiegłam z endomondo na nową trasę. Po powrocie okazało się ze biegłam 38m:06s. Biegło mi się bardzo fajnie i nawet nie zauważyłam że biegnę aż tyle. Ciesze się bardzo ze mi się udało choć wiem ze jest to bariera raczej symboliczna. 
Następne wyzwanie 5 km ciągłego biegu. Kto wie może dzisiaj mi się uda? Trzymajcie kciuki.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Przerwa - problem

Tak tak mam problem z przerwami w biegu. Nie wiem jak często i na jak długo powinnam sobie robić przerwy. Niektórzy piszą że biegają codziennie, inni cztery pięć razy w tygodniu jeszcze inni dwa lub trzy.

Jeśli chodzi o mój czas to mogę biegać 7 dni w tygodniu jednak boję się wypalenia i przeciążenia.
Czy jest jakaś idealna rada dla początkujących biegaczy?




środa, 28 sierpnia 2013

Chłodne wieczory i nocne bieganie.

Tak się jakoś złożyło że ostatnio wybiegam głównie wieczorami a raczej nocą. Na zewnątrz już zupełnie ciemno, twarz owiewa delikatny chłód. Jest cudownie.

Jak dla mnie wręcz idealnie. Na ręce migająca opaska odblaskowa i do przodu. Uwielbiam nocne bieganie, najlepsze jak dla mnie są trasy bez lamp mogę wówczas patrzyć w niebo na gwiazdy i chłonąć noc. Uczucie cudowne, endorfiny na najwyższym poziomie.

Jedynym mankamentem dla mnie w nocnym bieganiu paradoksalnie jest dla mnie mój wał. Jest tam sporo krzaków i boję się ze w pewnym momencie jakiś pijaczek wlezie mi na ścieżkę.  Wiem mogłabym biegać z psem ale później wbiegam na ruchliwą wojewódzką gdzie tiry jadą czasem bardzo blisko mnie i obawiam się że musiałabym z psiakiem ciągle przystawać i wchodzić praktycznie do rowu.

Szkoda że w dzisiejszych czasach nie można czuć się bezpiecznie wychodząc  na ulice. Jednak mimo strachu wybiegam aby poczuć tą radość, tą przyjemność z biegania. Polecam wszystkim.

W mojej głowie, gdzieś na dnie kołacze się nieosiągalny dla mnie obecnie cel 10 km ciągłego biegu. Bardzo bym chciała  przebiec taki dystans. Nie poddaję się jednak i pomału prę do przodu i choć głowa mówi: "ja już chcę więcej, dalej", staram się słuchać moich nóg które po dwóch km dzwonią do głowy mówiąc: "zawracaj już bo jutro pożałujesz". ;) :)

Przyjdzie taki dzień kiedy ogłoszę światu: Przebiegłam 10 km.

wtorek, 27 sierpnia 2013

Moja pierwsza trasa biegowa

Jak pisałam we wcześniejszym poście biegam po wale, jest to w miarę nowo usypany wał więc niestety widać to na moich butach.

Ma on jednak w sobie spory plus a mianowicie miękkość. No niestety przy mojej wadze mocno utwardzone nawierzchnie są dość mocno odczuwane przez moje nogi dlatego cieszę się że mam w okolicy fajne miejsce na którym mogę się rozbiegać.

Mam nadzieję że uda mi się uniknąć kontuzji, ciągle poszerzam swoją wiedzę aby przez ewentualne bóle i obciążenia nie zrobić sobie dłuższych przerw a co za tym idzie, nie poddać się i nie zalec na kanapie.

Cała trasa jaką sobie wytyczyłam na początek na 1,5 km, Kiedy zaczynałam ten dystans był dla mnie nie do osiągnięcia, obecnie jak już wiecie udało mi się pokonać ją ciągłym biegiem.  Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa i już szukam na endomondo nowych tras. Ale do tej będę powracać regularnie.

Poniżej zdjęcie mojego wału, trochę za mgłą ale niestety i rano i wieczorem towarzyszy mi mgła. Ponadto wieczory są już ciemne więc zdjęcie trasy odpada.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Trasa zaliczona

Kroczek za kroczkiem, ślimaczym tempem pokonałam biegiem moją pierwsza trasę, Jetem zmęczona, choć nie padnięta, ale za to bardzo bardzo szczęśliwa. To niesamowite ile radości daje człowiekowi bieganie.
Jeszcze dobrze nie odpoczęłam a już myślę o kolejnym biegu, co teraz, może zmienić trasę może ją wydłużyć a może biegać nią jakiś czas sprawdzając czas aby ćwiczyć kondycję?

Czy macie jakieś sugestie, podpowiedzi? Czekam na dobre rady.

I jeszcze trochę danych:
Długość trasy: 1,5km
Czas: 22 min

czwartek, 22 sierpnia 2013

Zakwasy

Przedwczorajszy wybieg dał mi się trochę we znaki, mimo iż rozciągałam się po biegu moje łydki odczuły wieczorny bieg do tego stopnia że odczuwam je jeszcze dzisiaj. Zwykłe chodzenie przypomina mi o bieganiu nie mówiąc o schodzeniu ze schodów.

Nie marudzę jednak, nie płaczę bo sama jestem sobie winna. Dlatego dziś mam zamiar sprężyć się i może trochę delikatniej poczłapać przed siebie. Kto wie może uda mi się przebiec całą tracę.

Jeśli macie jakieś sposoby na zakwasy to zdradźcie początkującej biegaczce.

środa, 21 sierpnia 2013

Do startu start

Po wielu bojach z wagą, wielu dietach, rodzajach ćwiczeń postanowiłam spróbować zrzucić zbędne kg biegając. Nietrudno się domyślić, że waga niebiegowa, kondycja zerowa wiec nie ma co porywać się z motyką na słońce.

Zanim wyruszyłam w mój pierwszy bieg przeczytałam masę blogów dlatego postanowiłam nie forsować się zbytnio. Wybrałam w miarę krótką i przyjemną trasę po wale w okolicach mojego domu.

Aby zmylić oczy ewentualnych gapiów zabrałam ze sobą kamuflaż w postaci psa i wytruchtałam z domu.

Po ok  200-300 metrach miałam serdecznie dość przeszłam w marsz, odsapnęłam i dalej tempem żółwia do przodu. W ten sposób marszobiegiem z językiem na brodzie pokonałam mój pierwszy wybieg.

Jeśli chodzi o czas to nie mam pojęcia ile mi to zajęło bo po bieganiu trochę nieudolnie się rozciągałam. dziś też mam zamiar biec więc trzymajcie kciuki.