środa, 19 listopada 2014

Wizyta u neurologa

No niestety po wizycie u lekarza pierwszego kontaktu dostałam ketonal, leki przeciwzapalne i maści przeciwzapalne i przeciwbólowe oraz skierowanie na rezonans magnetyczny.

Między łopatkami po ketonalu już tak nie boli tylko nieustannie piecze. Chyba mi to tak szybko nie przejdzie :(.

Co do mojego biegania niestety musiałam je zamienić na szybki marsz, moje biegowe plany oddalają się jednak zdaję sobie sprawę z tego że zdrowie najważniejsze.

Nie mam zamiaru jednak zalec na kanapie, o nie nie. 5 km marszu minimum 5 razy w tygodniu to na dzień dzisiejszy mój trening. Wiem szału nie ma ale myślę ze najważniejsze aby nie ustać w drodze do celu, choćbym miała się tam doczołgać :)

Trzymajcie za mnie kciuki bo zbliża się nieuchronnie zima a co za tym idzie niechciej .

środa, 12 listopada 2014

Boli, boli

Jak biegać żeby nie zrobić sobie krzywdy???

Ciągle o tym myślę żeby nie obciążać stawów kolanowych itd. Wydawało mi się ze robię wszystko ok i nic szczególnie mnie nie bolało.
Niestety życie nie składa się tylko z biegania i okazuje się ze czasem w zupełnie niekontuzyjnej sytuacji można doznać kontuzji.

Doskwiera mi niesamowity ból w okolicy kręgosłupa szyjnego. Boli bardzo i nie mogę sobie z tym bólem poradzić.

Bieganie muszę zatem odstawić i to chyba boli mnie najbardziej.

Mam nadzieję ze szybko mi przejdzie.

wtorek, 28 października 2014

Podsumowanie I tygodnia

Pierwszy tydzień mojego zmagania z bieganiem zaliczam do raczej rozruchu niż faktycznego biegu. Plan? No cóż mocno się starałam ale to raczej był delikatny trucht, trudności mam jeszcze z tymi czasami.
Nie jestem jednak zawiedziona. Spodziewałam się że nie będzie łatwo. W końcu początki, więc łatwo być nie może :)

Plan na ten tydzień:
Dziś, Czwartek i Niedziela 6 x 4,5 minuty biegu i 30 sekund marszu.
W sobotę godzina jazdy na rowerze

Wpadłam na pomysł żeby ustawić sobie alarm w telefonie który będzie mi sygnalizował poszczególne czasy :)

czwartek, 23 października 2014

druga relacja jednak bez biegania

Czorajszy dzień jak już napisałam w tytule był dniem bez biegania. odrobię go dzisiaj.

Pomyślicie leń ale nie, to nie o lenia tutaj chodzi.

Wydarzyła się wczoraj dość dziwna sytuacja. Wczoraj moja mama dostała dziwny telefon iż w pobliskim hotelu czeka na nią trzy osoby które przejechały całą Polskę (ponad 800 km) żeby się z nią zobaczyć.

Okazało się że to przyszywana ciotka z mężem i synem.

pojechaliśmy się z nimi spotkać, przemili ludzie. Ciotka (jak ją nazywamy) w czasach okupacji uciekała przed śmiercią z Ukrainy. Przygarną ją i jej rodzinę mój dziadek. Mimo iż narażał swoje życie i życie swojej rodziny ukrywał ich. Później rodzina ta wyjechała do Szczecina. I właśnie wczoraj ciotka wróciła tutaj aby zobaczyć, odwiedzić. Historia niesamowita, wczoraj nie było czasu na dłuższe rozmowy ale mam nadzieję że dzisiaj mi się uda z nimi porozmawiać dłużej.

wtorek, 21 października 2014

Tydz I trening1

Wczorajszy dzień był idealny do biegania. Nie za ciepło, nie za zimno. Mimo, że niebo straszyło deszczem, pogoda wytrzymała.
Wybiegnięcie trudne, no ale czego można było się spodziewać po pierwszym dniu. Nie będę się rozpisywała nad szczegółami mojego ... (i tutaj brakuje mi słów, bo nie mogę napisać biegu bo do biegu nie było to podobne).

Jednak nie moja kondycja była największym problemem ale ogarnięcie czasu. Nie mam zegarka biegowego. Biegam z telefonem i ciężko mi ogarnąć czas. Ciągle na niego spoglądam. Nie jest to zbyt wygodne.
Może macie na to jakieś rozwiązanie ???

Skok na głęboką wodę

Na podstawie dobrych przykładów dostępnych w internecie dostosowałam do siebie 27 tygodniowy plan treningowy.
Na razie nic więcej nie zdradzę aby nie spalić na wstępie. Mój plan zawiera trening cztery razy w tygodniu we wtorek, czwartek, sobotę i niedzielę.

Z tego wynika że zaczynam dzisiaj i to mi właśnie pasuje.

Towarzyszem, obserwatorem i jednocześnie uczestnikiem moich zmagań będzie mój ukochany pies :)

Plan na I tydzień
6 x 4 minuty biegu i 1 minuta marszu.

Nie trudno się zorientować że bieg główny trwa 30 minut. Przed biegiem planuję 15 minut rozgrzewki takiej jak delikatne rozciąganie, wyskoki, wymachy i marsz.
Po biegu natomiast przechodzę w marsz ok 500-600 metrów dla wyciszenia i 15 minut rozciągania.
Reasumując cały trening będzie trwał ok 1 godziny i 10 minut.

Relację z poszczególnych dni będę dodawała w środy, piątki i poniedziałki. Pod koniec każdego miesiąca podsumowanie. Oczywiście w Październiku pominę ten punkt ze względu na datę rozpoczęcia.

Być może większość czytając ten wpis uśmiecha się myśląc: " ale mi wyczyn", jednak wierzcie mi to będzie trudna sprawa ponieważ wprowadzając mój plan muszę diametralnie zmienić moje życie i przyzwyczajenia. A to będzie bardzo trudne.

Trzymajcie kciuki.
Paulina

środa, 7 maja 2014

Biega ale nie tylko

Blog o tematyce biegowej ale jak się okazuje nie tylko, ostatnio wróciłam do mojego starego ukochanego piętnastoletniego rowera, tak tak mam taki zabytek w domu.

Rower górski firmy shimano to z jednej strony staruszek ale z drugiej nie wyobrażam sobie wywalenia go. Odkurzyłam więc staruszka umyłam po czym postanowiłam się przejechać. Wiatr nie rozpieszczał ale jak później sprawdziłam na endomondo przejechałam ponad 22 km.

Rower to świetna odskocznia od biegania, nie dość że bardzo łatwo na nim pobić rekordy  to jeszcze w bardzo przyjemny sposób.
Polecam, polecam w najbliższym czasie na pewno częściej wyprowadzę mojego staruszka z garażu.

wtorek, 29 kwietnia 2014

Poranne bieganie

Tak znów biegam rano, godzina piąta rano od dwóch dni wstaję i wychodzę pobiegać. Na zewnątrz wita mnie mglisty ale ciepły poranek. Jest cudownie zielono.ptaki śpiewają, pachnie wiosną. Uwielbiam biegać rano. :)

piątek, 14 marca 2014

Wiosna wiosna ach to ty

Tak, tak, wraca do nas wiosna i ja wracam razem z nią do biegania. Po pięciu tygodniach choroby mój organizm był totalnie wykończony, mimo że morfologia wyszła nawet w miarę to mój lekarz przestrzegał "Paulina twój organizm daje ci wyraźne sygnały że jest na skraju wycieńczenia".

Najważniejsze, że już po wszystkim.

Hmm ... może nie do końca, bo po tak długiej przerwie BARDZO nie chciało mi się znów wyjść i pobiegać.  Wydawało mi się, że cała moja wcześniejsza praca poszła w las, kondycja zerowa i co znów zaczynać od początku???

I tym razem na ratunek przyszedł mi mój pies i o dziwo mąż a raczej jego brak. Zabrzmiało dziwnie?? już wyjaśniam o co chodzi.
Otóż pasją mojego męża są owczarki niemieckie. Poświęca im sporo czasu, niestety obowiązki służbowe zmusiły go do wyjazdu i chcąc nie chcąc musiałam zająć się jego podopiecznym. Na początku były to spacery, po prostu musiałam psiaka wyprowadzać, jak tak sobie pospacerowałam kilka dni przełamałam się i zgodziłam się (po namowach męża)  wziąć psa "na rower". Mąż pouczył mnie wcześniej, że pies nie może biegać codziennie ponad 10 km (biedaczek tak jak ja też wraca do siebie po chorobie), a ja rozochocona chciałam pedałować każdego wieczoru, dlatego co drugi dzień po samotnych 10 km na rowerze zabierałam psiaka na przebieżkę ok 1,5 km. I tak jakoś od tygodnia znów biegam :)

Nie dość tego ku mojemu zdziwieniu i dołożonych do stanu posiadania kilogramów moja wypracowana wcześniej kondycyjka wcale nie przepadła, przebiegam 1,5 km bez ustanku, nie dość tego ten dystans nie jest dla mnie wielkim problemem. W głowie pojawiają się myśli "świetnie ci idzie powtórz trasę jeszcze raz", ale zdrowy rozsądek bierze górę i wracam grzecznie do domu po zrealizowaniu założonego planu.
Czuję, że jest jeszcze za wcześnie na wielkie wyczyny i forsowanie swojego ciała, delikatnie pobolewają mnie łydki i piszczele więc jest to dla mnie wyraźny sygnał POMALUTKU.

Dziś w planach znów rower tym razem bez psa a później bieganie. Mąż wraca z delegacji więc zajmie się swoim "NASZYM" pupilem a ja popracuję troche nad sobą.

Najważniejszy pierwszy krok, cieszę się za mam go już za sobą.

środa, 5 lutego 2014

Chora

Moi drodzy krótka notka usprawiedliwiająca. Jestem BARDZO chora, już drugi tydzień w łóżku, obiecuję jak tylko wrócę do jako takiej formy pojawię się tutaj na 100%

czwartek, 2 stycznia 2014

wieczorne spacery

Właśnie tak zaczynam od chodzenia, plan pierwszego tygodnia, spacer minimum 4 kilometry. To taki spacer nie spacer raczej chodzenie w tempie. Ogólnie zależy mi na tym aby się rozruszać a nie przeforsować zastanych mięśni. Po dwóch dniach piszczele dają o sobie znać dlatego dziś odpoczynek, masaże balsamiki, kąpiele czyli ogólnie dzień dla kobietki.

środa, 1 stycznia 2014

Postanowienia Noworoczne

Pewnie większość z was ma swoje postanowienia na ten rok, ja również.

Moim głównym postanowieniem jest pobiec przynajmniej w jednym biegu na 10 km

natomiast marzeniem na ten rok jest pobiec w półmaratonie.

Postanowienie muszę zrealizować, natomiast o marzeniu myślę po cichu :)

Trzymajcie kciuki