niedziela, 6 października 2013

Śmierć biegacza a moja pierwsza dyszka

Przyznam się szczerze że wiadomość o śmierci biegacza który wystartował w Biegnij Warszawo mocno mnie uderzyła. można powiedzieć że walnęło mną o podłogę. Dlaczego? Nie znałam mężczyzny, nie biegłam w tym biegu. Otóż wydarzenie to potrząsnęło mną pod kątem mojego pierwszego startu który planowałam zrealizować w Tarnowie.

Miała być to moja pierwsza dyszka, wszystko fajnie jednak prawda jest taka ze na dzień dzisiejszy z całą pewnością nie jestem gotowa na to aby przebiec 10 km, a już na pewno nie w Tarnowie.

Już z opisu biegu można wywnioskować że jest to bardzo wymagająca dziesiątką 4 rasy schody + podbiegi  i w tym wszystkim ja. Ta która jeszcze ani razu nie przebiegła 10 km. Dziś chłodnym okiem widzę że to jeszcze nie mój czas, jeszcze nie teraz.

Przyznaję się że nakręciłam się za bardzo na to całe bieganie na zawodach. Czytam wszystkie blogi przezywam z piszącymi ich porażki i sukcesy i nakręcam się chyba aż za bardzo. Trzeba przystopować i realnie popatrzeć na swoje możliwości. Na dzień dzisiejszy stwierdzam ze to jeszcze nie ten czas.