środa, 14 stycznia 2015

Powoli

Nowy rok za nami, każdy pisze nowe postanowienia na następne 365 dni. Ja jedna biedulka tylko nie mogę wytyczyć nowych celów. Jak wiecie bez rezonansu niewiele mogę zaplanować. Postanowiłam jednak nie załamywać się. Plecy nie bolą już tak bardzo, czasem w nocy tylko dają o sobie znać. Ogólnie jednak jest ok. 

 Za oknami raczej wiosna niż zima, aż chce się wyjść z domu. Postanowiłam więc delikatnie, powoli wrócić do biegania. Muszę mieć w sobie dużo siły żeby nie porwać się znów za mocno.

Wczoraj zaliczyłam 4,64km, jednak 4 km to był szybki marsz a tylko ostatnie 600 metrów pozwoliłam sobie przebiec. Choć wyrywało mnie mocno (tym bardziej że w słuchawkach grała rytmiczna muzyka) wytrzymałam w założonym planie.

Po bieganiu delikatne rozciąganie, głównie nóg, starałam się bardzo ograniczać skłony które mogłyby spowodować powrót bólu.

Wydawać by się mogło że to takie nic, maszerowanie a jednak odczułam przyjemne zmęczenie. Na kolejny taki spacer wybieram się w czwartek, korci mnie żeby wydłużyć trasę, co wy na to?

2 komentarze:

  1. Gratuluję i podziwiam Cię i Twoją wolę walki :)

    Małymi kroczkami dojdziesz do swojego biegowego celu. Ja w zeszłym roku też budowałam kondycję marszobiegami :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń